"Załóż bloga kulinarnego!", "Czekamy aż założysz bloga", "Ten post się idealnie nadaje na notkę na fanpage! Na co czekasz?!"
To jest - blog i fanpage na facebooku. Ostatnio bloga pisałam mając naście lat i wiele się od tamtego czasu zmieniło. Nie żeby to było jakoś strasznie dawno temu, bez przesady.
Zakładając bloga i fan page dostałam wiele cennych rad oraz wskazówek. Wyszło na to że muszę nie tylko umieć gotować. Muszę stać się również fotografem apetycznych zdjęć, pisarzem który skupi uwagę czytelnika na tekście dłużej niż 20 sekund oraz socjologiem który wie o jakiej porze dnia najsprytniej jest zamieścić post, aby przeczytało go jak najwięcej osób. Postaram się doskonalić w każdej z tych dziedzin aby umilić Wam czytanie oraz zachęcić do spróbowania przepisów, ale bez bicia przyznam że najprzyjemniejszym z nich wszystkich będzie doskonalenie się w gotowaniu.
Jak urządzić sabat w godzinkę?
Moja mama urządziła dzisiaj spotkanie z przyjaciółkami i postanowiła wykorzystać to że czekam na każdą, nawet najmniejszą okazję do tego aby się wykazać i spróbować czegoś nowego. Nie mając wiele czasu z powodu zakończenia semestru zrobiłam dwa proste wypieki dzięki którym uwinęłam się ze wszystkim w ciągu godziny bez większego bałaganu i stresu że coś nie wyjdzie. Przepisy proste, łatwe i przyjemnie pachnące, idealnie nadające się na imprezy.
Zawijasy drożdżowe z mozzarellą, bazylią i sosem pomidorowym.
Składniki:
Sos:
- puszka krojonych pomidorów
- dwie czubate łyżki koncentratu pomidorowego
- średnia cebula
- czosnek (ilość zależy od upodobania lub zaawansowania)
- oliwa do podsmażenia cebuli i czosnku
- tabasco (opcjonalnie oczywiście)
- oregano suszone lub świeże
- sól i pieprz do smaku
Dodatkowo:
- 300 gram mozzarelli
- porządna garść liści bazylii
Ciasto:
- 750g mąki pszennej
- 350 ml letniej wody
- 2 gramy suchych drożdży
- 50 ml oleju (z oliwą smaczniejsze)
- pół łyżeczki soli
Ustawiamy piekarnik na 250°C i bierzemy się za sos. Można pójść na łatwiznę i wymieszać tylko pomidory z koncentratem, ale nie przesadzajmy, każdy jest w stanie zrobić fajny sos pomidorowy. Kroimy w średnią kostkę cebulę (dla osób mających z tym problem odsyłam na YouTube do Gordona Ramsaya), siekamy lub wyciskamy czosnek. Rozgrzewamy na patelni oliwę, dodajemy czosnek, napawamy się aromatem i ocieramy ślinkę, dodajemy posiekaną cebulę i podsmażamy aż się zeszkli. Wlewamy pomidory, dodajemy koncentrat, przyprawy i mieszamy żeby się wszystko połączyło. Nie musimy tego długo podgrzewać. Jeżeli wydaje się Wam że sos jest za rzadki to zredukujcie go podgrzewając dłużej. W międzyczasie możecie zetrzeć na grubych oczkach mozzarellę jeżeli nie kupiliście gotowej w wiórkach.
Bierzemy się za ciasto.
Przesiewamy mąkę przez sitko! (napiszę kiedyś anegdotę czemu to takie ważne) do dużej miski. Wsypujemy drożdże i sól, lekko mieszamy, wlewamy wodę oraz olej i zagniatamy aż ciasto będzie odchodziło od ręki. Dzielimy ciasto na pół i rozwałkowujemy na stolnicy lub blacie posypanym odrobiną mąki na grubość ok. pół centymetra.
Bierzemy połowę sosu i rozsmarowujemy na całej powierzchni ciasta, posypujemy mozzarellą, artystycznie rozrzucamy liście bazylii, łapiemy za brzeg i zawijamy ciasto w rulon. Kroimy na porcje o grubości ok. 3-4 cm i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Możemy je lekko spłaszczyć i polać albo posmarować oliwą za pomocą pędzelka. Pieczemy przez jakieś 15 minut "góra-dół" na środku piekarnika aż się lekko zarumienią brzegi.
Zauważyliście że nigdy nie podają jak ustawić piekarnik oprócz temperatury? Tyle razy przez to zmarnowałam ciasto... Obiecuję zawsze pisać jak piec!
Możemy je podać z sosem jogurtowo-czosnkowym (jogurt, ząbek czosnku, łyżka majonezu, sól, pieprz, ja dodałam posiekaną miętę).
W międzyczasie kiedy pieką się zawijasy możemy zacząć robić deser, czyli to co tygrysy lubią najbardziej.
Muffiny z jagodami
Składniki na trzy-cztery osoby (zależy jak dużych łasuchów zapraszacie):
- 125 gram miękkiego masła
- 125 gram mąki pszennej
- 125 gram cukru
- 2 jajka
- cukier waniliowy
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 200 gram jagód
Mieszamy mąkę (przesianą!), cukier, cukier waniliowy i proszek do pieczenia, dodajemy masło, jajka i mieszamy mikserem aż składniki się połączą. Wsypujemy jagody (mogą być mrożone, wtedy nie trzeba tak delikatnie mieszać ale mogą zmrozić masło i ciasto zrobi się bardzo gęste a nawet twarde) i mieszamy ręcznie. Nakładamy do foremek na muffiny wyłożone papilotkami (żeby porcje były równe, idealnie do tego się nadaje łyżka do lodów), pieczemy w temperaturze 200°C przez 20 minut od dołu a potem przez 5 minut dopiekamy na złoty kolor od góry. Z tej porcji wyszło 9 muffinek w dużych papilotkach.
Jak wystygną posypujemy cukrem pudrem lub ozdabiamy jak nam się podoba.
Goście byli zadowoleni. Domownicy też bo spadły im resztki. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wypróbowania któregoś z przepisów a najlepiej obu. Modyfikujcie je jak Wam się tylko podoba i eksperymentujcie! Ja osobiście nigdy się nie trzymam przepisów w 100% i nawet jak nie wychodzi nic smacznego (baaardzo rzadko), to jest to zabawne i pouczające na przyszłość. Jakiś morał na koniec musiał być. Miłej zabawy w kuchni!
Te małe pizze wyglądają świetnie! Ciacha też niczego sobie.
OdpowiedzUsuń